Była debata, podsumowanie wybranych głosowań radnych, a także pytania do komitetów. Teraz przyszedł czas na podsumowanie sylwetki Piotra Grzymowicza.
Przez ostatnie 4 lata wielokrotnie spieraliśmy się z Piotrem Grzymowiczem o wizję rozwoju Olsztyna, zasadność oraz sposób realizowania rozmaitych inwestycji miejskich, a także jego styl rządzenia. Nadchodzące wybory są doskonałą okazją, aby dokonać podsumowana kadencji obecnego prezydenta. Co więcej, uważamy, iż jest to po części nasz obowiązek, skoro zabieramy głos w sprawach związanych z rozwojem Olsztyna. Jednak nie chcemy rozliczać poszczególnych decyzji, inwestycji czy projektów. Chcemy natomiast podzielić się naszymi odczuciami i wrażeniami, które związane są z sylwetką samego prezydenta, ponieważ uważamy, że w Olsztynie potrzebna jest również dyskusja o tym, kim ma być prezydent, a nie tylko jakie ma pomysły, lub co dotychczas zrobił dla miasta.
Dobrym punktem wyjścia dyskusji jest przypomnienie hasła wyborczego, którego Piotr Grzymowicz używał podczas ostatnich wyborów, czyli „Olsztyn przyśpiesza”. Tak, to prawda – coś się dzieje. Olsztyn się zmienia. Jest inaczej. Jednak odpowiedź na pytanie, czym jest to przyśpieszenie, nie jest wcale łatwa. Rządy obecnego prezydenta pokazały, że nie ma on żadnej, konkretnej wizji rozwoju naszego miasta, którą można by łatwo określić. Ostatnie 4 lata będą kojarzyć się nam z rozmaitymi inwestycjami, przede wszystkim infrastrukturalnymi, które nie przyczyniły się do rozwiązania żadnego z najważniejszych problemów Olsztyna, a przynajmniej mogłyby dawać nadzieję, że w najbliższym czasie zobaczymy ich pozytywne efekty. Czy Olsztyn jest na dobrej drodze jeśli chodzi o sprawy ekonomiczne? Czy można zauważyć, że w Olsztynie systematycznie wdrażana jest przemyślana polityka dotycząca transportu oraz rozwoju przestrzennego? Czy Olsztyn w końcu zaczął się czymś wyróżniać w Polsce, czy nareszcie wiemy, w jaki sposób będzie budowany wizerunek naszego miasta i co będzie świadczyć o jego sile? A w końcu, czy Olsztyn z roku na rok staje się co raz przyjaźniejszym miastem do życia? Niestety nie.
Dotychczasowe decyzje obecnego prezydenta wskazują, iż mentalnie jest on nadal inżynierem budowlanym, a nie menadżerem. Bo osoba rządząca miastem powinna być właśnie menadżerem, osobą z wizją, której przedsięwzięcia stanowią jednolitą całość i są elementem większej układanki. Jak można pogodzić zapewnienia prezydenta, iż Olsztyn stawia na rozwój transportu publicznego, gdy w międzyczasie budujemy szerokie drogi w centrum miasta? Jak mamy uwierzyć, że Olsztyn rozwinie się ekonomicznie, jeśli Piotr Grzymowicz nie widzi nic złego w powstawaniu kolejnych wielkopowierzchniowych obiektów handlowych i mami mieszkańców, że centra handlowe oznaczają utworzenie nowych miejsc pracy? Jak rozumieć zapowiedzi, iż Olsztyn musi przezwyciężyć problem suburbanizacji, gdy jednocześnie dowiadujemy się o pomysłach poszerzania granic miasta?
Takich przykładów świadczących o tym, że Piotr Grzymowicz nie umie spojrzeć strategiczne na rozwój Olsztyna jest o wiele więcej. Bo faktyczną dewizą, jaka przyświeca naszemu prezydentowi jest nie „Olsztyn przyśpiesza”, lecz „ważne, że coś się dzieje”. I do wielu mieszkańców taki sposób zarządzania przemawia. Duża część olsztynian nie zastanawia się, czy dana inwestycja jest potrzebna, czy mogłaby być zrealizowana inaczej, jakie będą jej konsekwencje, lecz cieszy się, że Olsztyn ulega zmianom, nie myśląc, czy są to zmiany na lepsze. Powodem chaotycznego „rozwoju” Olsztyna jest również możliwość finansowania miejskich przedsięwzięć ze środków unijnych. W rękach Piotra Grzymowicza tak ogromne sumy to niebezpieczny narkotyk, nie zaś lekarstwo na problemy miasta. Większość inwestycji zrealizowanych dzięki wsparciu Unii Europejskiej nie rozwiązało i nie rozwiąże kłopotów Olsztyna, a wręcz stanie się źródłem kolejnych. Jak na przykład szerokie arterie w Śródmieściu. Gdyby prezydent miał wizję i myślał o konsekwencjach swoich działań, to już dzisiaj zastanawiałby się, co stanie się po 2020 roku, gdy Olsztyn nie będzie mógł liczyć na setki milionów złotych z Brukseli. Niestety dalekowzrocznego podejścia Piotrowi Grzymowiczowi brakuje i można śmiało zakładać, że jego ewentualna wygrana w nadchodzących wyborach będzie oznaczała kolejny festiwal inwestycji w myśl dewizy „ważne, że coś się dzieje”.
Menadżer to również osoba, która wie, jak ważni są inni ludzie, aby osiągnąć sukces. Niestety Piotr Grzymowicz nie zdaje sobie sprawy z tego faktu, na co istnieją dwa dowody. Pierwszym z nich jest sposób, w jaki obecny prezydent traktuje mieszkańców i podchodzi do dialogu z nimi. Mimo wielu zapowiedzi prezydenta, Olsztyn nie jest miastem obywatelskim, a olsztynianie nie są traktowani jak równoprawny partner, którego zdanie jest brane pod uwagę. Pozorowane konsultacje społeczne, niedziałająca platforma konsultacji społecznych, zaskakiwanie mieszkańców decyzjami, których rzekomo nie da się już zmienić i które wywołują opór obywateli są tego dobitnym przykładem. Co gorsza, prezydent w ciągu kilku lat nie zmienił swojego podejścia i nie zrozumiał, jak ważna jest rola mieszkańców w trakcie podejmowania decyzji. Nie straciła na aktualności treść listu Piotra Grzymowicza z początku 2011 roku, który był odpowiedzą na krytykę olsztyńskich inwestycji wystosowaną przez 7 stowarzyszeń, w tym Forum Rozwoju Olsztyna. Prezydent stwierdził wówczas, że głos stowarzyszeń i jak to skomplikowanie określił „środowiskowych grup nacisku” jest głosem potrzebnym, ale tylko „ich” głosem. I że jeśli ma być głosem powszechnym, to powyższe grupy powinny poddać się ocenie wyborców. Prościej mówiąc, sens tej wypowiedzi był następujący: mieszkańcy mają prawo wyrażać swoje wątpliwości, ale decyzje podejmuję ja i zrobię, co będę chciał, bo jestem prezydentem. Oczywiście dzisiaj Piotr Grzymowicz nie zdecydowałby się odpowiedzieć olsztynianom w taki sposób, bo zdaje sobie sprawę, że musi dbać o wizerunek polityka, który bierze pod uwagę komentarze mieszkańców. O to, że chodzi tylko o wizerunek demokraty, pokazał chociażby protest przeciwko MPZP dla terenu położonego pomiędzy Jarotami a Nagórkami. Mimo sprzeciwu ponad 2000 osób, Prezydent ani razu nie spotkał się z mieszkańcami i nie spróbował nawiązać z nimi partnerskiego dialogu w sprawie spornej koncepcji zagospodarowania ww. terenu. W podobny sposób Piotr Grzymowicz zignorował mieszkańców, odwołując w ostatniej chwili swój udział w debacie prezydenckiej organizowanej przez Forum Rozwoju Olsztyna czy decydując o przetargu w sprawie „Górki Jasia”, mimo iż w 2013 roku zapowiedział, że przetarg nie odbędzie się zanim nie zostanie uchwalony MPZP. Niestety nie sądzimy, że prezydent w końcu otworzy się na obywateli, gdyż trudno uwierzyć, że ktoś, kto przez lata nawykł do antydemokratycznego sposobu rządzenia, nagle zmienił swój światopogląd.
Drugim dowodem niezrozumienia, jak istotną rolę odgrywają inni ludzie, aby osiągnąć sukces zarządzając miastem, jest dobór współpracowników przez Piotra Grzymowicza. Prawdziwe przyśpieszenie Olsztyna nie mogło udać się z osobami takimi jak np.: Marek Marcinkowski, szefujący od 14 lat Miejskiemu Ośrodkowi Kultury; Magdalena Rafalska, dyrektor Wydziału Rozwoju Miasta czy Pan Paweł Jaszczuk, były dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, o którym od niedawna można mówić Paweł J. Ten pierwszy, mimo iż od lat krytykowany jest za sposób, w jaki kieruje olsztyńską kulturą, cieszy się bezgranicznym zaufaniem prezydenta. Jest ono tak mocne, że w 2012 roku Piotr Grzymowicz zwrócił się aż do samego Ministerstwa Kultury z prośbą o przedłużenie kontraktu Marcinkowskiemu, bez przeprowadzania konkursu. Z kolei Pani Magdalena Rafalska dowiodła swoich kompetencji tłumacząc mieszkańcom, iż centrum handlowe pomiędzy Jarotami a Nagórkami jest potrzebne, gdyż w innym wypadku olsztynianie przeprowadzą się do sąsiednich gmin. Zaś Pan Paweł Jaszczuk, który latami grodził Olsztyn „żółtymi barierkami” i próbował wdrażać koncepcje drogowe stosowane prawie pół wieku temu, gdy samochody był jeszcze obiektem kultu, ostatecznie skończył na ławie sądowej, będąc oskarżonym o niedopełnienia obowiązków poprzez poświadczenie nieprawdy w dokumentach dotyczących realizacji przebudowy placu Solidarności w Olsztynie. Jednak zanim trafił przed oblicze wymiaru sprawiedliwości, Piotr Grzymowicz znalazł dla niego posadę w Ratuszu.
Tolerancja dla braku przejrzystości w wyborze Dyrektora MOKu, obojętność na absurdalne wypowiedzi Dyrektor kierującej jednym z najważniejszych wydziałów miasta, czy brak jakiejkolwiek próby oczyszczenia atmosfery w ratuszu po aresztowaniu Pawła Jaszczuka i zbadania, czy korupcja to problem dotyczący również innych urzędników, świadczą, że obecnemu prezydentowi nie zależy na wysokiej jakości zarządzania miastem.
Problem jednak w tym, że nawet, gdyby Piotr Grzymowicz posiadał cechy dobrego menadżera, to niewiele by to dało, gdyż brakuje mu współczesnej wiedzy dotyczącej rozwoju miast oraz otwartości na świat i chęci poszerzania swoich horyzontów. Chyba najlepszym tego przykładem są m.in. opór wobec pomysłów uspokojenia ruchu w Śródmieściu; twierdzenie, że sklepy wielkopowierzchniowe wprowadzają system konkurencji, podnoszą jakość towarów i że to nowe miejsca pracy; chęć oparcia rozwoju ekonomicznego miasta na funkcjonowaniu centrów outsourcingowych czy poszerzania granic miasta. Rozwiązań, które stosował przez ostatnie 4 lata Piotr Grzymowicz oraz pomysłów, które chciałby zrealizować w ramach następnej kadencji nie można uznać za nowoczesne, innowacyjne, a przede wszystkim dające gwarancję, iż rozwiążą problemy trapiące Olsztyn.
Kończąc, jeszcze raz chcielibyśmy podkreślić, iż decyzje oraz inwestycje, których pomysłodawcą był Piotr Grzymowicz recenzowaliśmy na bieżąco. I dlatego uznaliśmy, że powinniśmy opisać, jakim kierownikiem jest obecny prezydent. Bo przed wyborami konieczna jest dyskusja, czy styl rządzenia, z którym mieliśmy do czynienia przez ostatnie 4 lata jest właściwy.
Naszym zdaniem Olsztyn potrzebuje menadżera. Z otwartą głową, z wizją oraz pasją, posiadającego chęć, aby nieustannie rozwijać się i wdrażać rozwiązania, które są nowoczesne. Który otacza się profesjonalistami, bo zdaje sobie sprawę, że nie ma monopolu na wiedzę. I który chce prowadzić faktyczny dialog z mieszkańcami, bo jest świadom, że skorzystają na tym wszyscy. Niestety powyższych cech nie widzimy u Piotra Grzymowicza. Obawiamy się również, że nie mają ich inni kandydaci. Jednak jeśli chodzi o podsumowanie dokonań obecnego prezydenta, to możemy stwierdzić wprost: Olsztyn nie przyspieszył tak jak obiecywał to Piotr Grzymowicz.
Oczywiście niezależenie od tego, kogo wybiorą mieszkańcy i czy będzie to osoba spełniająca powyższe warunki, już dzisiaj chcielibyśmy zadeklarować chęć współpracy z nowym prezydentem, tak jak deklarowaliśmy dotychczas. Bo doskonale rozumiemy, że miejsce, w którym żyjemy może zmienić jedynie dzięki wspólnym wysiłkom.