Chyba każdy chciałby żeby lato trwało dłużej. Tego jednak nie zmienimy: kajakiem w Olsztynie popływamy co najwyżej kilka miesięcy w roku. Później nadciąga długa i sroga zima…
… A może to nie jest problem? Przecież te szlaki które miałyby być odtworzone na potrzeby kajaka miejskiego mogą być bardzo płytkie, bo kajak ma niewielkie zanurzenie. To sprawiłoby że woda w kanałach szybko by zamarzała. Dawałoby to dobre, a jednocześnie bezpieczne warunki do jeżdżenia na łyżwach!
Łyżwy dają możliwość (jeśli potrafi się jeździć) szybkiego przemieszczania się po lodzie. Wyprawa z Nagórek w okolice Starego Miasta mogłaby trwać nawet krócej niż 15 minut, a w przypadku gdy zima stworzyłaby warunki do jeżdżenia na łyżwach także po jeziorach, mielibyśmy w końcu Polski Amsterdam. Płytki zbiornik wodny w miejscu dawnego Jeziorka Fajferek mógłby pełnić rolę miejskiego lodowiska z ustawianymi późną jesienią bramkami do hokeja. Tam zmieściłoby się kilka boisk. Jeszcze kilka lat temu amatorzy hokeja co roku zbierali się na olsztyńskich jeziorach. Często zdarza się jednak, że zima nie daje możliwości bezpiecznego jeżdżenia na łyżwach po dużych akwenach. Płytki zbiornik Jeziora Fajferek zamarzałby bardzo szybko.
Najrzadziej udostępnianym przez naturę byłby szlak Łyny. Jej prąd powoduje, że wijąca się przez Olsztyn rzeka rzadko zamarza, a jej zamarznięcie nie daje bezpieczeństwa amatorom jazdy na łyżwach i tym samym brak jest możliwości wykorzystania głównej rzeki jako toru łyżwiarskiego. Z tym musimy się pogodzić. Może jednak wykorzystując istnienie naturalnego rozlewiska Łyny od Brzezin do Mostu Tuwima, a dalej przez ogródki działkowe aż do mostu przy Obrońców Tobruku i kanale Fajferek(!) dałoby się stworzyć bezpieczną zimową alternatywę dla Łyny? Taki tor w oczywisty sposób mógłby być wykorzystywany zimą. Swoją funkcjonalność odnalazłby także latem: Łyna bowiem byłaby wtedy szlakiem jednokierunkowym tzn. dla płynących kajakami z prądem rzeki, zaś kanał ułatwiałby płynięcie w kierunku południowym.