W poniedziałek 19 grudnia wzięliśmy udział w konsultacjach społecznych dotyczących przyszłego kształtu Dworca Głównego zorganizowanych przez PKP. Spotkanie przygotowano wzorowo: na początku zorganizowano ciekawy spacer po istniejącym budynku, zadbano o wysokiej jakości materiały pomocnicze i jasny plan warsztatów, zaproszono profesjonalnego moderatora – nie zapomniano nawet o przekąskach i napojach. PKP należą się brawa – właśnie tak powinny wyglądać rozmowy z mieszkańcami dotyczące ważnych inwestycji. Zainteresowanie było duże – w konsultacjach wzięło udział ok. 40 osób.
W czasie spotkania mieszkańcy mogli zaproponować różne funkcje, jakie ich zdaniem powinien spełniać najważniejszy olsztyński dworzec. Oprócz tak oczywistych postulatów jak odpowiednia liczba kas czy wygodne, ciepłe i czyste poczekalnie, wszyscy uczestnicy zgodnie wyrażali następujące oczekiwania:
- budowa przejścia łączącego dworzec z Zatorzem, które pozwoli nie tylko przejść nad torami pieszo, ale też przejechać rowerem – i to bez zsiadania czy korzystania z wind;
- lepsza integracja wszystkich środków transportu: pociągu, autobusu, komunikacji miejskiej, roweru, ruchu pieszego, taksówek i samochodów – temu ostatniemu miałby służyć nie rozległy parking, ale kilka miejsc do wysadzania podwożonych pasażerów oraz niewielka liczba miejsc do krótkiego postoju.
Niestety, choć same konsultacje były bardzo udane, dyrektorka projektu, p. Joanna Oberda w rozmowie z jednym z przedstawicieli Forum Rozwoju Olsztyna bezlitośnie ostudziła nasz optymizm. Otwarcie przyznała, że dworzec ma być przede wszystkim tani, a realizacja kładki umożliwiającej ruch rowerów przy założonym budżecie jest „raczej niemożliwa”. Na integrację różnych środków transportu także nie ma co liczyć, gdyż właściciel części autobusowej nie jest zaangażowany w inwestycję. Wniosek, żeby obecne drogi dojścia między poszczególnymi środkami transportu przynajmniej nie zostały wydłużone, został skwitowany wzruszeniem ramion i uwagami o koniecznym „kompromisie” związanym z finansowaniem. Istniejący budynek prawdopodobnie zostanie rozebrany i zastąpiony innym, a bardzo ograniczone finansowanie – zaledwie około 25 mln zł – każe przypuszczać, że nie będzie to reprezentacyjny obiekt oczekiwany przez mieszkańców. Wygląda więc na to, że na konsultacjach mieszkańcy mogli jedynie powiedzieć, czego będzie im brakowało na nowym dworcu, bo ich oczekiwania nie mają szans na realizację.
W tej sytuacji martwi brak zainteresowania inwestycją ze strony władz miasta. Na spotkanie nie pofatygował się Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz ani żaden z wiceprezydentów. Nie było też oficjalnej delegacji ratusza (we własnym zakresie pojawił się oficer rowerowy Mirosław Arczak oraz dwie osoby z Wydziału Rozwoju Miasta i Budownictwa), zaś z grona 25 olsztyńskich radnych przyszedł tylko Krzysztof Kacprzycki. Tymczasem zaangażowanie miasta jest niezbędne – uchwalony kilka lat temu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego okolicy dworca został przygotowany z myślą o budowie ogromnego centrum handlowego i w zasadzie uniemożliwia stworzenie zintegrowanego centrum przesiadkowego. Plan dopuszcza też realizację przejścia na Zatorze w okrojonej formie wąskiej, niezadaszonej kładki.
Czekamy zatem kolejne informacje ze strony PKP. Na pewno będziemy robić wszystko, aby przyszły dworzec był wizytówką Olsztyna. Uważamy też, że atrakcyjne połączenie Zatorza z dworcem, dostępne dla pieszych i rowerzystów, powinno być priorytetem. PKP oraz władze Olsztyna mogą spodziewać się, że będziemy bardzo dokładnie patrzyli im na ręce.