Prawie każdy mieszkaniec Olsztyna zna targowisko miejskie przy ul. Grunwaldzkiej. Można tam kupić niemal wszystko, przysłowiowe mydło i powidło. Targowisko pełni również ważną funkcję społeczną, jest miejscem spotkań, rozmów i nawiązywania kontaktów. Do konieczności modernizacji targowiska i jego „ucywilizowania” nie trzeba nikogo przekonywać. Kwestia ta została również ujęta w oficjalnych dokumentach strategicznych miasta m.in. w przyjętym przez Radę Miasta w 2015 r. Zintegrowanym Programie Rozwoju Przestrzennego Śródmieścia Olsztyna. Zgodnie z postanowieniami tego programu na modernizację targowiska przy ul. Grunwaldzkiej powinien zostać ogłoszony otwarty konkurs architektoniczny. Ponieważ projekt i budowa targowiska będą finansowane z publicznych pieniędzy, całą procedurę powinna uzupełniać debata publiczna, uwzględniająca opinie i wnioski mieszkańców oraz przedsiębiorców.
W Olsztynie są już dowody na to, że formuła otwartego konkursu architektonicznego daje spektakularne efekty. Zaprojektowane w ten sposób Centrum Rekreacyjno-Sportowe „Ukiel” doceniają zarówno mieszkańcy, tysiące odwiedzających, jak i jurorzy konkursów architektonicznych. Tym razem ratusz wykonał duży krok wstecz, świadomie rezygnując z powielenia tego sprawdzonego rozwiązania. Nie będzie konkursu architektonicznego, a Olsztynianie nie będą mogli zdecydować o wyglądzie targowiska miejskiego.
Dlaczego?
Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu, miejska jednostka od niedawna zarządzająca również targowiskami miejskimi, nie ogłosił konkursu architektonicznego, ani nie umożliwił mieszkańcom i przedsiębiorcom wypowiedzenia się w tej sprawie. Zamiast tego wysłano zapytanie ofertowe do trzech wybranych arbitralnie pracowni architektonicznych (to minimalna liczba zalecana przez Urząd Zamówień Publicznych), po czym podpisano umowę z jedną z nich. Jakie było kryterium wyboru? Nie wiadomo. Złożymy zapytanie w tej sprawie. Mieszkańcy dowiedzieli się o tym przypadkiem z Gazety Olsztyńskiej. Jak się okazuje, już w połowie grudnia będzie uzyskane zezwolenie na budowę, która ma ruszyć w przyszłym roku. Jak Urząd Miasta tłumaczy tę sytuację? Jak zwykle brakiem czasu. Nagle pojawiły się pieniądze, które trzeba szybko wykorzystać i nie ma czasu na konkurs ani na rozmowy z mieszkańcami.
Wydaje się, że olsztyński magistrat trapi chroniczna choroba planowania „na wczoraj”. Pomijając ogromne inwestycje drogowe za dziesiątki i setki milionów złotych, w szufladach ratusza nie ma dobrze przygotowanych projektów, które można realizować, gdy pojawią się dodatkowe fundusze. W rezultacie, kiedy pod koniec roku w budżecie znajduje się niespodziewana nadwyżka, szuka się sposobu, żeby ją wydać – bez przemyślenia, bez konsultacji, bez rozważenia różnych możliwości. Tak przygotowuje się nie tylko modernizację targowiska, w ten sam sposób zaprojektowano między innymi przebudowę odcinka ulicy Jagiellońskiej. Nieważne, czy inwestycja będzie udana, czy spełni oczekiwania mieszkańców, czy zapewni najwyższą jakość w najkorzystniejszej cenie, ważne, żeby projekt był gotowy już!