Serdecznie zapraszamy do przeczytania trzeciego numeru naszego biuletynu „Format Miasta”. Biuletyn będziemy rozdawać w najbliższych dniach w centrum Olsztyna, a także rozłożymy go m.in. w wybranych lokalach gastronomicznych.
Format Miasta nr 3 – pobierz biuletyn
Poniżej prezentujemy również jeden z artykułów, który znalazł się w biuletynie
Ekonomiczna ekologia
W tym tekście nie będzie ani jednego zdjęcia pięknych drzew. Będą liczby, kwoty i fakty.
W dyskusjach z urzędnikami często słyszymy argument, że przy okazji budów i przebudów nie można zachować istniejących drzew, ani sadzić nowych w bezpośredniej bliskości szlaków komunikacyjnych, gdyż pod ziemią przebiegają ważne sieci: wodociągowe, kanalizacyjne, gazowe, elektryczne, itd. „Argument sieci” jest zawsze argumentem ostatecznym i niepodważalnym. Czy jednak na pewno? Istnieją systemy sadzenia drzew, które pozwalają na koegzystencję systemów korzeniowych roślin z miejską infrastrukturą podziemną. Systemy te kosztują, ale istnienie drzew w mieście ma korzyści ekonomiczne, które warte są ponoszenia tych kosztów. Nie są to jednak koszty równe tym, dzięki którym ochoczo lany jest beton i asfalt. Jednak beton i asfalt jest niestety najłatwiejszą do pomyślenia i wykonania opcją.
Nie jest jednak tak, że koszt posadzenia i utrzymania drzewa jest wyższy od zysków jakie dzięki drzewom otrzymujemy. Wszystko da się policzyć, a gdybyśmy to w naszym mieście zrobili, to okazałoby się, że zieleń miejska nie tylko się bilansuje, ale też zarabia na siebie.
Niejednokrotnie spotykamy się z zarzutami, że przytaczane przez nas przykłady nowoczesnych rozwiązań z „mitycznych miast”, nie mogą być użyte w olsztyńskiej skali. Z drugiej strony zarzuca się nam chęć zrobienia z Olsztyna skansenu. Widać, że nasi krytycy nie potrafią się zdecydować. Olsztyn od Nowego Yorku różni się skalą, ale na pewno i tu, i tam powinno się tak samo liczyć pieniądze. Jeśli więc uważamy, że liczenie pieniędzy w Nowym Yorku jest zbyt nowoczesne dla Olsztyna, to na własne życzenie skazujemy się na wieczne bycie prowincją. Zatem co policzył Nowy York, czego Olsztyn nie potrafi policzyć?
W 2007 roku Miasto Nowy York dokonało analizy zasobów zieleni miejskiej. Raport jest bardzo szczegółowy – obejmuje koszt posadzenia i utrzymania pojedynczego drzewa z podziałem na gatunki, ale także zyski płynące z istnienia takiego drzewa z podziałem na różne aspekty.
Roczne utrzymanie miejskiej zieleni w Nowym Yorku kosztuje łącznie blisko 22 milionów dolarów, ale zyski tylko z oszczędności w zużyciu prądu i gazu wynoszą ponad 28 milionów dolarów (sic!). W tym samym opracowaniu wyliczono także, że poprzez redukcję przez drzewa dwutlenku węgla i absorbowanie innych zanieczyszczeń miasto oszczędza rocznie blisko 6 milionów dolarów, które musiałoby wydać na usunięcie tych substancji. Oszczędności płynące (nomen omen) z wchłaniania wody przez drzewa oszacowano na ponad 35,5 miliona dolarów (sic!) Do tego trzeba także doliczyć zyski ze wzrostu wartości nieruchomości, a więc i podatków dla miasta. Oszacowano je na poziomie… 52,5 miliona dolarów! Są jeszcze zyski pośrednie wynikające z dobrego poziomu życia i większej aktywności mieszkańców.
Nowy Jork wydaje rocznie blisko 22 miliony dolarów na utrzymanie zieleni miejskiej, a generuje dzięki niej zyski na poziomie ponad 120 milionów dolarów. Przelicznik zysku wynosi 5,6. Czy trzeba jeszcze argumentów? Nie uprawiamy ekooszołomstwa tylko ekonomię. Uprawiamy dosłownie!
Jak więc przełamać „argument sieci”, który słyszymy od drogowców? Trzeba sadzić drzewa tak, by nie zagrażały sieciom. Znane i stosowane są specjalne systemy sadzenia drzew tak, by ich system korzeniowy nie rozrastał się poza wyznaczony obszar, a jednocześnie pozwolił drzewu na funkcjonowanie. Oczywiście systemy takie kosztują więcej niż zakup drzewa i wykopanie dołka, ale z powyższej analizy kosztów i zysków wynika, że to się opłaca. Poza tym systemów takich nie trzeba używać w całym mieście, a jedynie tam, gdzie nie ma innej możliwości.
W dużym skrócie system taki polega na ułożeniu specjalnych „klatek” dla korzeni, zamontowanie naprowadzacza korzeni, a w razie potrzeby wykonanie drenażu. System ten pozwala na sadzenie drzew bez szkody dla miejskiej infrastruktury podziemnej, jednocześnie zapewniając drzewom normalne funkcjonowanie, bez duszenia ich systemu korzeniowego. System ten zastosowano m.in. na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. (Kolejne „mityczne miasto”?)
Na koniec jeszcze jedna ważna informacja. W analizie z Nowego Yorku zawarto wiele pouczających informacji, ale warto zwrócić pewną uwagę na kwestią związaną z kosztami utrzymania drzewa.
Zwróćmy uwagę, że koszt zakupu i posadzenia drzewa to 37,5% całkowitych kosztów, ale koszt administracji i napraw to już 42,5%. Czy w Olsztynie drzewa leczy się w jakikolwiek sposób poza wycinką? Czy w ogóle dysponujemy danymi o tym ile z ostatnio sadzonych drzew przetrwało? Miasto wydaje pieniądze na podlewanie sezonowych kwiatów w doniczkach, ale czy dba o nowe drzewa, które mają przetrwać co najmniej 20 lat? Zacznijmy dbać o miejską zieleń. Przestańmy traktować zieleń jako fanaberię i zbędny wydatek. Drzewa to inwestycja, która procentuje. Ekologia jest w tym wypadku tożsama z ekonomią.
Cały raport o zieleni miejskiej w Nowym Yorku jest dostępny na stronie:
http://www.milliontreesnyc.org/downloads/pdf/nyc_mfra.pdf