Tiry powinny omijać Olsztyn. Artykuł K. Worobca

Zachęcamy wszystkich do przeczytania artykułu Krzysztofa Worobca ze stowarzyszenia Sadyba, który ukazał się na łamach Gazety Wyborczej. Ciekawy punkt widzenia, z którym w zupełności się zgadzamy.

Droga przecinająca Warmię i Mazury ze wschodu na zachód jest nazywana kręgosłupem regionu. Zapomniano, że na trasie tego „kręgosłupa” jest Olsztyn, miasto bez obwodnicy

W Olsztynie trwa protest przeciwko tirom, a konkretnie przeciwko ich przejazdom tranzytem przez miasto. Do działania przystąpił także prezydent miasta Piotr Grzymowicz, który chce w końcu zamknąć miasto dla tirów. Brawo! Szkoda, że tak późno, a nie kilka lat temu, gdy mieszkańcy Olsztyna wyrażali swoje obawy i próbowali rozmawiać na temat modernizacji ul. Artyleryjskiej i skierowania tranzytu ciężarowego przez Zatorze.

Radnych nie rozumiem

Całkowicie niezrozumiałym jest dla mnie, dlaczego radni – nie wszyscy – reprezentujący przecież mieszkańców, nie bronią tychże, zastanawiają się, czy poprzeć prezydenta w jego dążeniach do ograniczenia tranzytu, natomiast martwią się o to, którędy będą jechać tiry. Radni ci zachowują się tak, jakby mieli zobowiązania wobec drogowców i lobby tirowego, a nie mieszkańców miasta, którzy ich wybierali.

Szkoda, że u nas nie wszyscy mają taką determinację jak władze Wrocławia, które pozbyły się problemu i nie bacząc na naciski i protesty zamknęły miasto dla tranzytu (dzięki temu miasto to ma teraz wspaniałą obwodnicę). Warszawa obwodnicy jeszcze nie ma, ale już wyeliminowała tranzyt z miasta, zabraniając tirom wjazdu do miasta. Kiedy jedzie się od strony Mazur, już na wysokości Serocka stoją tablice informujące o ograniczeniu ruchu ciężarowego w stolicy. Dlaczego nie miałoby tak być w Olsztynie?

Wydaje się, że wszyscy – prezydent, mieszkańcy Olsztyna i regionu – staliśmy się „zakładnikami” lobby transportowo-drogowego. Uwierzyliśmy w stale powtarzany frazes, że bez modernizacji dróg zostaniemy „komunikacyjnie wykluczeni”, zapominając, że wykluczenie takie powoduje brak komunikacji lotniczej, sieci połączeń kolejowych oraz szerokopasmowego internetu, który bardziej może się przyczynić do rozwoju regionu niż samochodowy tranzyt towarowy, którego tak naprawdę nikt na swoich drogach mieć nie chce, co pokazali na spotkaniu z prezydentem samorządowcy z sąsiadujących z Olsztynem miast i gmin.

Drogi jak w XIX wieku

Podczas gdy infrastruktura kolejowa z każdym rokiem ubożeje, olbrzymie kwoty pompuje się na modernizację dróg, ale wiele z tych remontów przebiega bez składu i ładu. A to kawałek drogi tu, a to kawałek drogi tam. Nie ma koncepcji rozwoju komunikacji drogowej w naszym województwie, a drogowcy łatają dziurawą sieć XIX-wiecznych dróg, budowanych, gdy stolicą państwa był Berlin, a prowincji Królewiec, zapominając, iż stolica leży teraz na południe od Olsztyna i układ dróg wschód-zachód nie bardzo pasuje do obecnej sytuacji. Efektem tego jest forsowany od lat plan rozbudowy drogi krajowej nr 16 prowadzącej od Dolnej Grupy do Augustowa.

Stowarzyszenie Sadyby od lat apeluje, by chronić Warmię i Mazury („Cud Natury”) i nie przecinać ich trasami tranzytowymi dla tirów pędzących z zachodu na wschód Europy. Ktoś może spytać: a co ma Olsztyn z tym wspólnego? Owszem, ma. „Proponowanie trasy tranzytowej dla tirów przecinającej środek Mazur zarówno w pobliżu Rynu, Mikołajek, przez Uktę czy Zgon jest nieporozumieniem. To tak jakby zaproponować trasę tranzytową przez olsztyńską starówkę czy centrum Warszawy. Dlatego tak jak należy budować obwodnicę Olsztyna czy Warszawy, tak należy wybudować obwodnicę Wielkich Jezior Mazurskich oraz zreorganizować ruch, by doprowadzić do wyeliminowania ciężarowego transportu tranzytowego z tej części Mazur”. Tak pisałem w 2008 r (Gazeta Wyborcza Olsztyn z 2 sierpnia 2008 r.).

Pisząc „obwodnica Mazur” nie chodzi mi o wybudowanie jakiejś „superarterii” otaczającej pierścieniem Krainę Wielkich Jezior Mazurskich, ale o reorganizację transportu tranzytowego, by szerokim łukiem omijał Mazury, biegł na południe od historycznej granicy Mazur, czyli poniżej Puszczy Piskiej i Napiwodzko-Ramuckiej.

Co to za kręgosłup

Decydenci już od kilku lat mówią o drodze nr 16, że to „kręgosłup województwa”. My uważaliśmy, że drogę trzeba tak przebudować, by usprawnić ruch lokalny, ale równocześnie ograniczyć ruch tranzytowy. Zwracaliśmy uwagę na niebezpieczeństwo jakim jest włączenie drogi nr 16 do sieci TEN-T (Transeuropejskiej Sieci Transportowej). W sporządzonym w 2008 r. przez Pracownię Projektowo-Konsultingową Dróg i Mostów Dromos opracowaniu przyznano że szesnastka „to droga przejmująca ruch związany z wymianą handlową między Polską, Rosją, Białorusią i krajami nadbałtyckimi”. A więc nie tyle „kręgosłup” województwa, ile tej części Europy. Snując te plany, zapomniano, że na trasie tego „kręgosłupa” znajduje się Olsztyn, miasto bez obwodnicy.

Pisząc o tranzycie tirowym, należy zadać pytanie: czy jest on nam potrzebny? Czy mamy z niego korzyści, czy tylko straty? Nie znam danych dotyczących Warmii i Mazur, ale w Polsce w roku 2011 kierujący pojazdami ciężarowymi przyczynili się do 2335 wypadków, zginęło w nich 288 osób, a rannych zostało 3012 osób. Tiry niszczą nie tylko nawierzchnię jezdni, ale całą infrastrukturę drogową. I my za to płacimy. O kosztach tych pisałem wielokrotnie także w Gazecie Wyborczej Olsztyn konkludując, iż „to wszystko sprawia, że po raz kolejny powraca hasło »tiry na tory «, czyli przewóz ciężarówek koleją.”

Rada z myślą o torach dla tirów

Hasło to, lansowane od lat przez organizacje pozarządowe, wywoływało z reguły uśmieszki oraz komentarze w stylu „mrzonki”, „zbyt kosztowne”. Tymczasem Unia Europejska zaniepokojona negatywnymi skutkami gwałtownego rozwoju transportu samochodowego od 1992 r. promuje transport alternatywny, a w 2002 r. uruchomiła program Marco Polo, który wspiera transport łączący komunikację samochodową i środki znacznie przyjaźniejsze środowisku, jak kolej czy żegluga.

Zwłaszcza w naszym województwie, chlubiącym się cudowną naturą, hasło „Tiry na tory” powinno szczególnie poważnie być brane pod uwagę. Zapewne gdyby tak było, Olsztyn nie miałby takich problemów jak teraz. Zwłaszcza, że 11 grudnia 2012 r. minister transportu opublikował zarządzenie ws. powołania rady w celu praktycznego wdrożenia idei „tiry na tory”.

Najwyższa więc pora pomyśleć o sposobach rozwiązania problemów komunikacyjnych na Warmii i Mazurach. Inaczej dalej będziemy się spierać, którędy mają jechać tiry, „bo przecież muszą jechać”, dodając „byle z dala od mojego miasta, wsi i nie pod moim oknem”.